Teksty Nyogen Senzaki - Listy i Poezje
|
Na przykład, tu w naszym zedno, otrzymujemy wiele rozmów telefoniczynych. Z pierwszego „hello”, z tonu kogoś głosu możemu odróżnić jaką osobą on czy ona jest. Nawet patrząc na list, możemy rozpoznać stopień szczerości piszącego list, nie tylko z charakteru pisma, ale jakiego papieru użył, nawet ze znaczka. Jeżeli chodzi o znaczek na kopercie, stan umysłu wysyłajacego jest bardzo oczywisty. Gdy otrzymuję list zanim go otworzę sprawdzam jak przyklejony jest znaczek. Jeżeli jest do góry nogami, podarty lub krzywy, list nie jest warty otwarcia i przeczytania. Tak więc, widząc jeden róg, przynajmniej trzy aspekty osoby są ujawnione. To jest nie tylko dobra lekcja w rozpoznawaniu, ale dla nas, rownież, gdy dzwonimy lub piszemy lub przyklejamy znaczek na kopercie. Dla mnie to jest praktyka Zen.
To sprawa codziennej herbaty-i-ryżu w treningu mnichów. Lub możemy powiedzieć to w inny sposób: „To chleb z masłem każdego studenta Zen.” Widzimy tu unikalną naturę Buddzymu Zen. W Zen podkreślamy, że ważną praktyką jest praca i sprzątanie. Gdy coś sprzątasz, środek jest zawsze łatwy do czyszczenia ale kąty często są niezauważone lub zignorowane. Możesz myśleć, że praktyka pracy taka jak sprzątanie łazienki lub praca na drodze nie ma nic wspólnego z twoim siedzącym zazen. Jednak, po upływie czasu, stopniowo odkrywamy, że zazen nie jest ograniczone tylko do tego. Zazen musi być aktywne, rozległe, subtelne i głębokie. To właśnie to próbujemy robić w Dai Bosatsu Zendo. Nie mówię o tym cały czas, ponieważ mam nadzieję, że stopniowo odkryjecie to swoim własnym wysiłkiem. Odkrywając to samodzielnie poznacie, że będzie to waszym skarbem, który będziecie posiadać do końca swego życia. Z drugiej strony, gdy cały czas mówi się wam co zrobić, to może być pomocne tylko w tej konkretnej chwili; nie nauczycie i rozwiniecie się samodzielnie, i ta cenna wiedza nie wniknie w waszą istotę. Dlatego, próbując być cierpliwym, daję wam szansę na robienie pomyłek, i byście zrealizowali i odkryli swój własny skarb.
Jeżeli chodzi o odcinanie niezliczonych potoków, ma on wolność by pojawiać się na wschodzie i znikać na zachodzie. Może się on poruszać przeciwko i razem z tym, w każdym i we wszystkich kierunkach. Ma swobodę by dawać, swobodę by pozbawiać. To jeden z tych problemów językowych. W chwili w której powiemy „on”, trudno uniknąć myśli, że to odnosi się do kogoś innego. Mówiąc „on daje” lub „on odbiera”, dodajemy końcówkę „e” i „a” dla trzeciej osoby czasu teraźniejszego, i czym dłużej używamy tej gramatycznej reguły tym częściej myślimy, że mówimy o kimś innym, o jakimś innym miejscu. Ale, to co Engo próbuje nas nauczyć to nie „on” lub „ona” ale TY! MY! Jeżeli opanujemy „TO”, mamy wolność by pojawiać się na wschodzie i znikać na zachodzie. Możemy się poruszać przeciwko i razem z tym, w każdym i we wszystkich kierunkach. Mamy swobodę by dawać, swobodę by pozbawiać.
Nie bierz tego dosłownie: „pojawiać się na wschodzie”, „znikać na zachodzie”. W czasie sesshin nie jest wcale dobrze pojawić się na kilka siedzeń, potem zniknąć na część dnia i powtórnie się zjawić; musimy przestrzegać planu dnia. W prawdziwym znaczeniu, stwierdzenie Engo jest wyrażeniem naszej nieograniczonej wolności. Ale by taką wolność urzeczywistnić, musimy czegoś przestrzegać.
Wolność ta ma przynajmniej dwa różne aspekty. Pierwszym jest by robić cokolwiek chcesz robić; drugim jest by być w stanie kontrolować siebie respektując wszystko co dzieje się wokół ciebie. Robienie tego drugiego, bez kreowania żadnego ciężaru czy problemu czy napięcia lub przerywania innym, a jednak poruszanie się swobodnie, jak liść spadający z drzewa jesienią, jest bardzo głębokie.
Wolność słowa, wolność religii, wolność tego czy owego – często używamy tego słowa. „Wolność, wolność,” mówimy, a jednak wiemy w głębi siebie, że nie jesteśmy wcale wolni. Konstytucja gwarantuje nam zewnętrzna wolność, ale gdy chodzi o naszą umysłową, psychologiczną i emocjonalną wolność, tego Konstytucja nie może zagwarantować. A jest to ta wolność, której potrzebujemy bardziej niż wolność słowa, wolność prasy, itd.
To co robimy tutaj może wydawać się egzotycznym dla niektórych. Ale poprzez tą egzotyczną praktykę, ujawnia się praktyczna natura Zen. Zawsze daję wam jeden róg, czy aspekt, i wymagam abyście zrealizowali trzy pozostałe. Bez tego treningu, Zen może być widziany jako ucieczka. Praktyka nasza musi konfrontować, bez bycia agresywnym. Musimy być cierpliwi, i prostolinijnie maszerować w przód.
W sztuce Człowiek z La Manczy granej na Brodweju jest dość znana piosenka, „Niemożliwe Marzenie”. Jest w niej bardzo zachęcająca zwrotka:
To moje poszukiwanie, podążać za gwiazdą, nie ważne że bez nadziei, nie ważne jak daleko; walczyć o dobro bez pytania czy przerwy, być gotowym wmaszerować do piekła dla niebiańskiej przyczyny! I wiem, że jeżeli tylko będę wierny temu chlubnemu szukaniu, to me serce będzie w pokoju i ciszy gdy mnie pogrzebią. I świat będzie lepszy, dlatego że jeden człowiek pogardzony i pokryty ranami, próbował jeszcze, ze swym ostatnim gramem odwagi, dosięgać nieosiągalne gwiazdy!
Osiągnąć nieosiągalną gwiazdę to nic innego niż osiągnąć prawdziwą wolność.
Jedno spojrzenie i powinieneś rozpoznać nawet najmniejszą różnicę. Słysząc dźwięk instrumentu – czy są to klapki, dzwonek lub gong – z jednego dźwięku, jeżeli jest nieodpowiedni, powinniśmy rozpoznać nawet najmniejszą pomyłkę. Nawet jeżeli nie przykładamy szczególnej uwagi, nasze ciała wiedzą i łapiemy pomyłkę. Gdy robi się zazen prawidłowo i praktykuje przez wystarczający okres wielu lat, nie możemy zapobiec temu że jesteśmy w stanie rozróżniać. Nie trzeba dodawać, że nie praktykujemy zazen by zauważać pomyłki kogoś innego. Słysząc dzwonek, klapki, gong, wprowadzenie do sutr, myśląc kiedy zakończyć lub kiedy uderzyć duży gong – możesz myśleć, że wszystko to jest egzotyczne. Ale to nie jest tak! Wszystko to jest związane z codziennym życiem. To jest „ codzienna herbata-i-ryż w treningu mnichów.” Porównując z 1976 rokiem, kiedy zendo to było oficjalnie otwarte, jest różnica jak pomiędzy niebem-i-ziemią, jednak ciągle – jeszcze nie, jeszcze nie. „Jakkolwiek nieskończona jest droga Buddhy, ślubuję ją kontynuować.” *
Jeżeli chodzi o „swobodny by pozbawiać”, musimy głeboko medytować nad tym wyrażeniem. Dam wam jeden róg, lub radę, a pozostałe trzy musicie odkryć. Odkrywając to, staną się one waszą krwią, waszym bezcennym skarbem. Rada jest następująca: to o czym nawykowo myślimy jako ważne, w rzeczywistości nie jest wcale ważne. Słońce wschodzi, słońce zachodzi, i nie możemy naprawdę nic z tym zrobić. Jeżeli możemy przyznać się, że jesteśmy ograniczeni, wtedy możemy uczciwie bez zażenowania powiedzieć, „Nie mogę niczego zrobić”. To pozbawienie jest naszym prawdziwym wyrzeczeniem się. Ten kto łatwo „pozbawia” może urzeczywistnić tego rodzaju zrzekanie się. Czym więcej się odłączysz, tym więcej wolności będziesz miał. To tajemniczy paradoks.
* To jedno z czterech ślubowań śpiewanych na końcu porannego servisu w Dai Bosatsu Zendo i Zendo Shobo-ji w Nowym Jorku:
Jakkolwiek niezliczone są wszystkie istoty, ślubuję wyzwolić je wszystkie. Jakkolwiek niewyczerpane są złudzenia, ślubuję wygasić je wszystkie. Jakkolwiek niezmierzone są nauki dharmy, ślubuję opanować je wszystkie. Jakkolwiek nieskończona jest droga Buddhy, ślubuję ją kontynuować.
|
Opublikowane za zgodą ©2009 The Zen Studies Society Tłumaczenie: Ekyo Urszula Sapeta Bibliografia: Nail Implies Hammer, Eido T. Shimano, Shambala Sun, May 2003
|